czwartek, 31 maja 2012

Droga


Marzę o dalekich podróżach. Niestety na razie zbyt wiele obowiązków trzyma mnie w domu i nie wiem kiedy uda mi się od nich uwolnić, ale to nie zmienia faktu, że już zaczynam planować. Nigdy nie mam sprecyzowanych planów co do wakacji na klika miesięcy przed. Nie zastanawiam się, nie rezerwuję nic ani nie decyduję. Dopiero gdy zaczynają się wakacje i masowe wyjazdy otwieram umysł i marzę. Patrzę na mapę i serce wyrywa mi się do najbardziej odległych zakątków świata. Finanse nie zawsze pozwalają na realizacje tych pragnień, lecz na szczęście wiem, że to czego szukam, mogę znaleźć wszędzie, nie koniecznie daleko. Snuję plany o podróży, a raczej pozwalam im się snuć samym. Myśli swobodnie krążą po mapach, książkach, stronach internetowcy, zdjęciach i relacjach. Bez pośpiechu przyglądam się światu po drugiej stronie monitora, a w tym czasie plan się krystalizuje. I wtedy wyruszam. Zanim jednak to nastąpi przede mną jeszcze wiele dróż i możliwości do rozważenia. Uwielbiam ten stan – to taka moja podróżnicza tabula rasa.



środa, 30 maja 2012

Oczu chmurność


Powinno się czytać jak najwięcej, wiadomo. Wykorzystywać na to każdą wolną chwilę, czytać w tramwaju, w przerwach i przed snem. Jakkolwiek i gdziekolwiek, byle czytać. Moim  zdaniem nie dotyczy to jednak poezji. Do wierszy sięgam rzadko, ale gdy już sięgnę delektuję się dokładnie kształtem słów w ustach. W ciszy i spokoju, nigdy za dużo na raz. Powoli. Dogłębnie. Dryfuję po zakurzonych rejonach umysłu, wspomnienia mieszają się ze snami. Kilka minut a tyle wzbogacenia.



wtorek, 29 maja 2012

Zapach morza

Mam taką pracę, że bywam w domach obcych ludzi. Na początku strasznie mnie dziwiło, że przyjmują mnie tak ciepło, zupełnie jak członka rodziny. Nie mogę się do tego przyzwyczaić i wciąż mnie to wzrusza. Poznaję obce zwyczaje i historie rodzinne. Przyglądam się z bliska intymnym chwilom emocji ludzi, których nie znam. I przez to poznaje ich. Bezimienne kobiety stają się przejętymi mamami, panowie na uboczu wzruszonymi ojcami. Poznaję babcie, siostry, braci, przyjaciół. I strasznie doceniam ten przywilej.
Tym razem przyjęto mnie w małym domku pełnym ludzi na dalekim, północnym krańcu Polski. Na zewnątrz strasznie wiało, w środku było bardzo ciepło. Duży stół, a pod nim pies Gumiś. Każdy miał herbatę w innym kubku. Ja tez dostałam swój. To bardzo fajna rzecz.




Puste dni

Uwielbiam to uczucie, gdy nie wiem, co zobaczę za zakrętem. Gdy zdarta płyta odtwarza wciąż i wciąż tą samą, ukochaną piosenkę. Jechać daleko, albo blisko, byle tylko zostawić za sobą niepokój, pośpiech i to okropne uczucie, że się o czymś zapomniało, tylko nie wiadomo o czym. Chcę uciec od presji czasu i chorych wymagań. Od pogoni za kolejnymi punktami na liście życiowych osiągnięć. Odliczam dni, już niedługo. Będę oddychać, patrzeć, widzieć, słyszeć. Chcę móc rozmawiać i milczeć. Szukać, znajdować, odkrywać i gubić się. Już niedługo. Ten blog jest o szukaniu siebie. O spełnianiu marzeń. O inspiracji. O pasji życia.
Nie wiem jak inni, ale ja mam wiele pustych dni. Wypełnionych po brzegi tysiącem spraw na wczoraj, zaspanych i zabieganych, a mimo to zupełnie pustych. Mijają bez echa, nie pozostawiają żadnego śladu w pamięci. Szara, codzienna masa, która zlewa się w całość i wypełnia większość życia. Staram się cieszyć drobnymi przyjemnościami, miłymi błahostkami, ale muszę uczciwie przyznać, że nie zawsze mi się to udaje. Dlatego chcę coś zmienić. Nie, nie coś. Chcę wszystko zmienić.
Wytarte carpe diem tak ciężko wcielać w życie biegnąc slalomem między samochodami i papierami, z jednego etatu do drugiego i trzeciego, z głową poplątaną tysiącem stron internetowych, telefonów, zadań i wymagań. Ale chcę spróbować. Zamierzam jak najczęściej robić fajne rzeczy. Uff, będzie ciężko.